Bądź apostołem życia ...
Homilia na 19.11.2005:
1Mch 6, 1-13; Łk 20, 27-40
Drodzy bracia i siostry!
Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że dzisiejsza Ewangelia wcale nas nie dotyczy. Bo przecież absurdalny wywód saduceuszy, ateistów praktycznych starego przymierza, który nas może śmieszyć, nijak się ma, do życia kleryckiego, zakonnego, kapłańskiego. Czy aby na pewno? Ja jednak postaram się pokazać, że wcale tak nie jest. Co więcej, jest to związek zasadniczy.
Na pewno dzisiejsza Ewangelia jest mocnym argumentem za celibatem, który jest znakiem królestwa Bożego, tj. Jezusa. Słyszeliśmy: „Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.” Brat Moris w swojej książce pisze, że „możemy pragnąć doskonałej czystości i żyć nią jedynie wówczas, kiedy nasze serce jest wypełnione miłością do Jezusa”.
Nie odkryję też Ameryki, jeśli powiem, że w życiu chrześcijańskim, a szczególnie w seminaryjnym grozi nam rutyna, oziębłość, przyzwyczajenie. Czasem tak jak saduceusze chowamy się za literą prawa, przepisem, tradycją – równie często za posiadaną wiedzą, zainteresowaniami, czy jakimiś zdolnościami lub umiejętnościami. Innym razem jak Antioch, przeżywamy nasze porażki i popełnione zło, nie widząc szans na wyjście „na prostą”. Może sam nie miałeś takich doświadczeń, ale wierz mi, spotkasz wielu takich antiochów i wielu saduceuszów, którym będziesz musiał pomóc. Przychodząc do ciebie, będą chcieli spotkać Jezusa. Spotkasz ludzi, którzy nie spotkali jeszcze w swoim życiu Zmartwychwstałego Jezusa, którzy Go nie znają. Spotkasz też takich, którzy jako katolicy, są niby „duchowe zombi”, za normalną sytuację uważając grzech, a w sakramentach nie dostrzegają Jezusa i jego miłości. Może będzie to w twojej parafii, może na ulicy, może na katechezie, a może na polu woodstocowym – ale wszędzie tam, prawdziwe świadectwo o Jezusie, może komuś uratować życie.
Dlatego warto zobaczyć, jakim prezentuję się przed innymi. Może dziecięcą fasadą, że jestem lepszy, bo więcej wiem, albo mam. A może fasadą wyższości tego z wyższego roku nad pierwszakiem. I wreszcie nieśmiertelne i równie śmieszne „należy mi się szacunek”. Niech odpowiedzią na taką postawę będzie kilka prostych słów: Karol de Foucauld, Matka Teresa, Marta Robin, Mała Tereska, Jan Paweł II, ..., i tak można jeszcze długo.
Możemy jak saduceusze przychodzić do Jezusa, mając już swój pomysł, który chcemy tylko przedstawić Jezusowi, nie licząc się z Jego wolą, a nie tak rzadko wystawiając Go na próbę. Są to wszystkie sytuacje, w których zamiast usłyszeć Słowo Boże, budujemy laboratorium duchowe, gdzie powstają sterylne kazusy, pt. „co by było gdyby” oraz „jak ten przepis obejść” i wreszcie „co tu da się zmienić”. Warto zobaczyć, że Jezus jednak podejmuje rozmowę z saduceuszami, którzy przecież nie wierząc w zmartwychwstanie, nie rozpoznają w nim Zbawiciela. Stąd pytanie: Czy ja znam tego, do którego przychodzę? Czy słowa Hieronima „nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa” nie są gorzkim wyrzutem i przyczyną moich licznych pomyłek. Ponieważ przychodząc przed Jezusa cała nasza poprawność liturgiczno-pastoralno-dogmatyczna znika, jest drugoplanowa. Jedyne, co pozostaje, to tylko pytanie o Miłość. Bez tego całe apostolstwo jest niczym innym jak propagandą. Parafrazując Szymborską „bez tej miłości nie można żyć...”.
Cóż mogę powiedzieć, mając jeszcze w pamięci wczorajszy dzień skupienia, ale również myśląc o jutrzejszej uroczystości. Może tylko tyle: Bóg kocha ciebie bezwarunkowo, i ta miłość naprawdę daje szczęście. Wiem o tym, bo tego doświadczam. Od ciebie jednak zależy, jaką będzie twoja odpowiedź. Bądź więc, pomimo wszystko, pomimo trudności, zniechęcenia, bądź pomimo wszystko przyjacielem Jezusa.
Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją. A jeśli życie, to na pewno Eucharystia. Bądź apostołem życia, tzn. Jezusa.
Amen.
|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 36 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |