Czas się nie leni - czas płynie. Już za kilka dni kolorowe fajerwerki oznajmią, że mamy 2016 rok. Będziemy życzyć sobie najlepszego w nowym roku. Pięknie się to złączy z Jubileuszem Miłosierdzia, bo czego jak czego, ale owoców miłosierdzia potrzeba nie jednemu z nas.
To dobry czas na podsumowania i przemyślenia, ale przede wszystkim na dziękczynienie. Nie jest sztuką dziękować za ewidentne dobro, co innego być wdzięcznym nie widząc wielu owoców. Ja jako fundamentalną wdzięczność odkrywam w relacjach - tzn. być wdzięcznym za obecność Boga - że zwyczajnie jest.
Drugie to podjęcie wyzwań Jubileuszu i wejście na drogę pojednania - wybaczenia z serca tym, którzy nas zranili (na różne sposoby - pomówieniem, plotką, obmową ...). To przebaczenie, aby było prawdziwe i skuteczne, nie może dokonać się wyłącznie naszymi siłami. Potrzebujemy łaski Tego, który uczy nas przebaczać wisząc na krzyżu.
To stanięcie przed Bogiem z modlitwą: "Panie chcę pojednać się z tymi, którzy wyświadczyli mi zło. Chcę im wybaczyć i sąd oddać Tobie. Poślij mi swego Ducha Świętego, aby we mnie ich kochał a mnie uzdolnił do szczerego przebaczenia z serca. Niech Twoje miłosierdzie zatriumfuje! Obdarz mnie wolnością serca i uzdolnij do prawdziwej miłości. Amen".
Czas pojednania, czas dziękczynienia, czas miłosierdzia, czas łaski - płynie.
Od pewnego czasu zastanawiam się, czy nie warto zmobilizować się i wybrać jakiś dzień, w który pojawiałby się jakiś tematyczny wpis na mojej stronie. Po wszystkich za i przeciw, wybór padł na poniedziałek. Chciałbym, żeby była to taka refleksja podsumowująca mój miniony tydzień, ale też z jakąś duchową myślą na kolejny.
Ilość słów - różna.
Tematyka - szeroka.
Zdjęcie - przypadkowe.
Wiele stron wspólnot oazowych zniknęło z internetu a wraz z nimi relacje, materiały, wspomnienia, zdjęcia ... Niektóre z nich miały swoje własne domeny, loga, wyrobione miejsce w sieci, perspektywę rozwoju. Inne nieznane o zasięgu lokalnym, czasem jako element strony parafialnej. Zabrakło ludzi, zabrakło czasu, zabrakło chęci, zabrakło pieniędzy, zabrakło wizji, ... nie wiem ... ale w konsekwencji zabrakło strony. Czasem - jak w przypadku miesięcznika "Oaza" - zabrakło też czasopisma drukowanego, nie mówiąc już o stronie.
"Ogryzek. Zgryzek. Kto cię lubi? ..."
Z tego, że ktoś coś pisze w internecie, nie wynika, że należy bezkrytycznie go czytać i potulnie zgadzać się z jego przemyśleniami. A z tego, że ktoś pisze dużo, również nie wynika, że jest najmądrzejszy i zna się na wszystkim, więc z jego głosem trzeba się liczyć. Nawet jeśli jest blogerem na portalu katolickim. Tu czasem lepiej byłoby, gdyby ci co myślą, że znają się na wszystkim i wiedzą lepiej, pisali właśnie mniej. Bo niby dlaczego należy "blogera A" bardziej słuchać niż biskupów czy teologów lub świętych, a "blogera B" bardziej niż przeciętnego Kowalskiego albo bardziej od innych publicystów? To może nich te gwiazdy katolickiej blogosfery i publicystyki komunikują się miedzy sobą, oszczędzając czytelnikom ich "talentu"? A zupełna pomyłką jest postawa pisania w kontrze do poglądów Kościoła.
Chciałby publicznie podzielić się pewną małą radością (nawiązując do notki "Krzyż i ołtarz"). Po długim "polowaniu" nareszcie udało mi się na allegro kupić krzyż, o jakim od dawna marzyłem. Już przyszedł w przesyłce - jest idealny. Od razu - jako owoc moich przemyśleń - zacznę się przed nim modlić. Na razie prywatnie - może kiedyś będę przed nim sprawował Msze św., jeśli taka będzie wola nieba i przełożonych (z taką myślą szukałem ładnego). Taki mały przyczynek pod spełnienie marzenia. Co jest pięknego w tym krzyżu - jest drzewem życia pełnym liści, na rogach symbole ewangelistów, na dole znaki męki (kielich, korona cierniowa, włócznia, pałka). Te wypustki to po brakujących figurach św. Jana i Maryi (co odkryłem po fakcie - na innej aukcji jest identyczny i kompletny krzyż - pewnie ktoś sprzedał je oddzielnie).
Teraz stoi już w miejscu mojej pracy, bo brakowało mi dużego krzyża przy moim biurku. Mam nadzieję, że i wam się ten krzyż podoba.
Na początek pewna scena. "Pewien ksiądz zapomniał o tym, że ręce kapłana zostały stworzone wyłącznie do udzielania błogosławieństw. Bojowy proboszcz dał się ponieść argumentowi siły w miejsce siły argumentów. Został przeniesiony z miasteczka do spokojnej górskiej wioski, gdzie według zaleceń biskupa będzie mógł oddać się medytacji. Pożegnał więc krainę słodyczy i udał się na "zesłanie" z sercem wypełnionym poczuciem krzywdy. Żegnany z owacjami i życzliwością (nawet przez czerwonych) - na stacji docelowej nie oczekiwany i nie witany przez nikogo. Jego osoba nie wzbudzała takiej radości jak kiedyś a imię tutaj nic nie mówiło. Zacny i poważny - tu nic nie znaczy".
"(...) Również na ołtarzu lub w jego pobliżu ma się znajdować
krzyż z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego. Świeczniki i krzyż można też wnieść w procesji na wejście" - OWMR 117. "Przyniesiony w procesji krzyż z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego można ustawić obok ołtarza, aby pełnił funkcję krzyża ołtarzowego, który winien być tylko jeden" - OWMR 122. "Podobnie na ołtarzu lub obok niego należy umieścić krzyż z wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego, dobrze widoczny dla zgromadzonych wiernych. Wypada pozostawić ten krzyż przy ołtarzu także poza czasem sprawowania liturgii, aby przypominał wiernym zbawczą mękę Pana" - OWMR 308.
"Tam, gdzie wspólne zwrócenie się na Wschód nie jest możliwe, tam jako Wschód duchowy służyć może krzyż... Powinien on stać na środku ołtarza oraz być punktem skupiającym wzrok kapłana i modlącego się zgromadzenia... Do prawdziwie absurdalnych zjawisk ostatnich dziesięcioleci zaliczam fakt, że krzyż jest odstawiany na bok, aby nie zasłaniał kapłana. Czy krzyż przeszkadza Eucharystii? Czy kapłan jest ważniejszy od Chrystusa? Ten błąd należy naprawić możliwie jak najszybciej. (...) Punktem odniesienia jest Pan. Jest On wschodzącym Słońcem historii" - kard. Joseph Ratzinger, "Duch liturgii".
To w temacie mojej dalszej refleksji po filmie, jeszcze troszkę się na Exodusie wyżyję. A wszystko przez to, że w telewizji pojawiła się reklama zachęcająca do obejrzenia filmu, gdzie słyszymy "nie lękali się, bo Bóg był z nimi". We wcześniejszej refleksji "Miecz zamiast laski" zauważyłem, że tego Boga w filmie było mało - głównie drylował filmowy Mojżesz. A jeśli nawet był, to z Bogiem Biblii miał nie za wiele wspólnego. I tak sobie pomyślałem, ciekawy byłby film "Exodus 2. Droga przez pustynię", to znaczy film o tym, jak czuje się człowiek, który wyprowadził Izraelitów z Egiptu, pokonał Faraona i na 40 lat utknął na pustyni, bezsilny wobec ludów Kanaanu, bo nie tyle, że Bóg go opuścił, ale lud opuścił Boga. Czy Mojżesz - rewolucjonista, wojownik i powstaniec - taki stan by przeżył? Czy może reżyser ukazałby jego próby samobójcze - może w kluczu jakiejś "chwalebnej" śmierci bohatera albo na miarę Gladiatora czy Ostatniego Samuraja?
Kolejna refleksja po dzisiejszej wizycie duszpasterskiej. Pojawiło się we mnie pytanie: co stanowi o tym, że jesteśmy katolikami? W pewnym domu spotkałem pana, który od wielu lat nie był w kościele, co więcej wcale mu to nie przeszkadza w twierdzeniu, że jest wierzący i czuje się katolikiem. Aż dziwne, że chciał przyjąć księdza. Dla niego Kościół to ludzie, budynek lub hierarchia, z czego dwie ostatnie rzeczywistości całkowicie odrzuca a i z tą pierwszą nie zamierza mieć nic do czynienia - no chyba że to najbliższa rodzina. Dał się oszukać złemu duchowi i dał się odciągnąć od źródła życia jakim jest Jezus. Pan strasznie się oburzył, że śmiałem mu zasugerować, że raczej niewiele w nim z katolika. Cóż, można dużo o historii wiedzieć, nawet Kościoła czy Jezusa, ale Jego samego nigdy nie spotkać i nie pokochać. Tak więc po krótkiej rozmowie, zasugerowano mi, że powinienem sobie już iść. No to grzecznie poszedłem - odczytując tylko aktualnego papieskiego twitta zachęcającego do świętowania Dnia Pańskiego (oczywiście dla pana nie było oczywiste, że to zaproszenie na Eucharystię). Widać nie tylko z konferencji prasowych za niewygodne pytania jest się wypraszanym. Niektórym pseudo-katolikom przeszkadza pytanie o praktykowanie wiary. Skandal!
Wizyta duszpasterska - zwana kolędą - przynosi czasem wiele radości. Szczególnie kiedy takie spotkanie odbywa się atmosferze wiary i modlitwy. Kiedy można nie tylko z wiarą przeczytać fragment z Pisma Świętego, które zostało wyłożone na stole, ale również z wiarą można się pomodlić za domowników. Radością jest to, kiedy w domu znajdują się ikony czy obrazy, które ogniskują modlitwę domowników. Często nawet na stole obok krzyża taka ikona się znajduje. Dają radość dziecięce zeszyty do religii, prowadzone starannie (kolorowo), ale i te, którym wiele brakuje a mimo to są. Jest radością dziecko chwalące się, że rodzice czytają mu biblię dla dzieci. Jest dużo takich radości, gdzie widać owoce życia wiarą. Radością są wypisane na drzwiach (widocznie) C+M+B.
Na wstępie zaznaczę, że są to moje wstępne przemyślenia zaraz po wyjściu z kina. W innych notkach postaram się jeszcze coś w temacie filmu napisać.
Na początek - jak to się stało, że znalazłem się w kinie na tym filmie. Widząc zwiastun od razu postanowiłem sobie, że podobnie jak inne filmy próbujące wypłynąć na tematyce biblijnej (np. Noe) totalnie zignoruję. Bo po co tracić czas na coś, co z prawdą biblijną ma niewiele wspólnego, a tym co jest w filmie wyłącznie prawdziwe, jest imię głównego bohatera. Powodem, że wybrałem się na ten film, były dołączone do najnowszego Gościa Niedzielnego materiały edukacyjne dla katechetów i nauczycieli. Czytam w nich: "najnowsze dzieło Ridleya Scotta znakomicie wprowadza dzieci w tematykę biblijną na polu kinematografii ...". Po wyjściu z kina mówię "rany, ale nieporozumienie, to mógł napisać tylko ktoś, to filmu nie widział, albo w życiu Biblii nie miał w ręku". Materiały są przygotowane dla uczniów kl. 5-6 szkoły podstawowej i 1-2 klas gimnazjum. Szczerze mówiąc odradzam zabierać dzieci na ten film. Chyba, że ktoś naprawdę ma nie po kolei w głowie.
|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 42 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |